sobota, 21 września 2013

Surfaktanty kationowe.

Nie wiem nawet kiedy przeleciały te 3 tygodnie :o. Mam teraz mnósto obowiązków, a mao czasu. Niestety przyjemności zawsze schodzą na dalszy plan, więc przychodzę z postem dopiero dzisiaj.

Z mojego pierwszego wpisu wiadomo, jak są zbudowane surfaktanty. Dzisiaj zajmę się tymi, które mają ładunek dodatni w części hydrofilowej, a więc kationowymi.

Takie surfaktanty są stosowane w odżywkach i mają przede wszystkim fukcje substancji kondycjonujących lub środków bakteriobójczych mimo tego, że mają właściwości myjące i pianotwórcze. Szczególnie poleca się je kręconowłosym gdyż nie powodują wielkiego puchu i rozchylenia łusek, nie zdzierają warstwy ochronnej włosa, a inne składniki odżywki (emolienty i substancje nawilżające) chronią go. Może skracać świeżość włosów, zwłaszcza tych z tendencją do przetłuszczania się, ale u siebie nie zaobserwowałam tego. Wręcz przeciwnie, po myciu odżywką skóra głosy pozostała nawilżona, a włosy miękkie, sypkie i umyte :D.
SPC kationowe ze względu na swój ładunek ma słabe właściwości myjące. Jak wiadomo ładunki jednoimienne odpychają się. Tutaj nie działa to aż tak drastycznie, bo umyć nimi można, ale mycie raczej polega na emulgowaniu brudu i tłuszczu poprzez masowanie i tarcie, niż samoistne wiązanie się w micele. Po prostu myjąc włosy odżywką trzeba robić to dokładniej i dłużej, bo dodatni ładunek SPC nie lgnie do brudu tak bardzo jak się to dzieje w przypadku surfaktantów anionowych.  Mam nadzieję, że każdy zrozumiał o co mi chodzi :P.
Teraz czas na przykłady :) wszelkiego rodzaju chlorki, a więc większość związków zakończonych na "chloride" np
-behentrimonium chloride
-centrimonium chloride itd

W bardzo przydatnym poście przeczytałam, że Quaternium-15, 18 Bentonite, 18 Hectonite i 22 są również surfaktantami. Postaram się bardziej wgłębić w temat, bo do tej pory byłam przekonana, że quaternia są substancjami podobnymi do silikonów. Jeśli znajdę coś ciekawego w tym temacie, nastepi edycja posta :)
Dobrej nocy :)

sobota, 31 sierpnia 2013

Priorytety

Cały dzień siedzę i próbuję napisać posta o surfaktantach kationowych. Niestety bezskutecznie. Moje zdolności przyswajania informacji drastycznie spadły i tym sposobem czytam jedną linijkę 5 minut na dodatek nic z tego nie rozumiejąc. Żeby nie było cicho przychodzę dzisiaj z reflekcjami na temat "włosomaniactwa", gustu i wyglądu ogółem. Jeśli kogoś interesują przemyślenia nieletniej, zapraszam do czytania :).
Wydaje mi się, że moje priorytety są sprzeczne z priorytetami większości włosomaniaczek. Nigdy nie dążyłam do długości idealnej, nie chciałam równomiernego skrętu, blasku, ograniczenia wypadania ani końcówek ostrych jak brzytwa. Nie laminowałam włosów, nie hennowałam i nie tworzyłam cudów z półproduktów, bo zwyczajnie nie mam ochoty się tym babrać. Moja pielęgnacja nigdy nie była systematyczna ani bogata. Maska gdy mi się przypomni, a olej jeśli akurat jest pod ręką. Pięlęgnacja "godna włosomaniaczki" wymaga ode mnie systmatyczności, której nie mam, więc nie będę nic robić na siłę. Jeśli siię zniszczą to trudno. Włosy nie ręka, odrosną.
Znam się na składach i jestem włosowo uświadomiona, ale zawsze patrzę na włosy jako na martwy naskórek, który przede wszystkim... ma być ozdobą i odzwierciedlać charakter człowieka. Dlatego nie potępiam prostowania, czesania fal ani innych tego typu rzeczy. Jeśli ktoś się tak dobrze czuje to może prostować, rozjaśniać, niszczyć włosy farbami chemicznymi i degażówkami. Ważne żeby pamiętał o konsekwencjach.
Wiem, że nie powinno się patrzeć na opinie innych ludzi, ale miło jest usłyszeć, że uczesanie, cięcie czy kolor wybitnie pasuje do twarzy czy sposobu bycia. Nie słyszę często, że komuś moje włosy się podobają, ale często słyszę, że do mnie pasują.. Najczęściej na mojej głowie gości bałagan. Nie czeszę się, jedynie ugniatam włosy na żelu, a suche "wymiętoszę" ręcznikiem i wychodzę. Są lekko za ramiona w kolorze ciemnego blondu więc efekt końcowy przypomina nieco grzywę lwa i podobno bardzo pasuje do mojego stylu, podejścia do życia i charakteru. Czasami, gdy sytuacja wymaga ode mnie bardziej eleganckiego wyglądu lub po prostu mam ochotę na zmianę, robie sobie miły wieczór z maską i olejem, a następnego dnia suszę i prostuję. Nie widzę w tym nic złego, nie jest mi moich włosów żal.
Moim marzeniem są włosy Galadrieli (kto oglądał Władcę Pierścieni ten wie ;)) i do tego obecnie dążę. Dalej na liście celów widnieje rozjaśnianie do białego, błękit, dready i ścięcie na tzw pixie. Dokładnie w tej kolejności, ale jeśli zapragnę radykalnej zmiany, to nie będę żałować :).
Uważam, że włosy to część wizerunku i zapuszczanie, wytrwałe upinanie, czy fale po nocnym warkoczu mogą popsuć całość i wprawiać człowieka w złe samopoczucie. Co innego, jeśli np długi do pasa warkocz to czyiś znak rozpoznawalny i nie zrezygnuje z niego nawet ubierając elegancką wieczorową suknie. To jestem w stanie zrozumieć i poprzeć całym sercem.

Co Wy myślicie na ten temat ;)?

wtorek, 27 sierpnia 2013

Wracam :)

Follow my blog with Bloglovin

Po dość długiej przerwie, z której wytłumaczę się później, wracam :) pomyślałam, że warto zacząć pisać częściej, może akurat komuś się to spodoba. Od września zaczynam naukę w liceum na profilu biologiczno-chemicznym. Jestem przekonana, że tutaj będę rozwijać się na tej płaszczyźnie bardziej niż w szkole :D drugi raz podejmuję się wyzwania, mam nadzieję, że będę systematyczna w tym co robię. Postaram się również ogarnąć Bloglovin i częściej komentować Wasze blogi. Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję wszystkim, którzy nadal o mnie pamiętali :)

środa, 13 lutego 2013

Formaldehyd - konserwanty cz.2

Po długiej przerwie wreszcie publikuję część drugą, którą postanowiłam podzielić na kilka krótszych wpisów. Zapraszam :).

Na pierwsze miejsce zasługują pochodne alkanów czyli aldehydy. Aldehydy to związki organiczne posiadające grupę aldehydową czyli CHO. Charakteryzują się toksycznością, ostrym zapachem i działaniem grzybo i bakteriobójczym. Im krótszy łańcuch węglowy tym większa toksyczność i lepsza rozpuszczalność w wodzie. Otrzymuje się je przez odwodornienie alkoholi, stąd ich nazwa ALchol DEHYDrogenatus.

Pierwszy w szeregu homologicznym jest aldehyd mrówkowy - formaldehyd o wzorze HCHO. Jest on wyjtkowy, gdyż prawie wszystkie aldehydy są ciałami stałymi. Ten ma postać gazu. Jego nasycony roztwór (34-38%) to formalina. Substancja ta jest stosowana do konserwacji preparatów biologicznych (a dawniej ludzkich zwłok). Nie pozwala mikroorganizmom rozwijać się. W kosmetyce stosowany jako konserwant, najczęściej w produktach przeznaczonych do paznokci i stylizacji włosów. Zabroniono dodawać do produktów dziecięcych, gdyż podowuje podrażnienia oczu i układu oddechowego. Silnie uczula. Jeśli stężenie w produkcie przekroczy 0,05% wymagane jest ostrzeżenie na opakowaniu, ale w lakierach do paznokci dopuszczalne stężenie to 5%, które już, jak wiadomo nie jednemu zrobiło krzywdę. Lakiery niektórych firm np Golden Rose mają informację, że nie zawierają formaldehydu i toluenu (o nim przewidziany następny wpis ;)). Przespiesza starzenie się skóry i jest podejrzewana o działanie rakotwórcze. W niektórych krajach zabroniony.
Występuje naturalnie w ludzkim organiźmie w procesie tworzenia się białka

Obecnie rzadko stosuje się ją w czystej postaci, lecz w postaci wielocząteczkowych związków tzw uwalniaczy formaldehydu, które utrudniają powstawanie trujących oparów. W INCI znajdziemy je pod nazwą:
-Quaternium-15 (swoją drogą jest to również substancja myjąca - surfaktant kationowy)
-5-Bromo-5-nitro-1,3-dioxane
-Diazolidinyl Urea
-Imidazolidinyl Urea
-DMDM Hydantoin
-Benzylhemiformal

 W żywności pod postacią E-236 i E-240.

Smuci mnie troszkę fakt, że ludzie o tym nie wiedzą i kupują produkty z napisem "bez parabenów", a z hydantoiną na 5 miejscu... Nie dajmy się producentom :)

Źródła, z których korzystałam:
- link
- link
Polecam również ten wpis Mysi o formalinie ;)

Pozdrawiam :)

niedziela, 20 stycznia 2013

Konserwanty

Zacznijmy od najważniejszej informacji. Nie ma rzeczy bez konserwantów ;) czyli kolejna wzmianka o kłamstwach producenta :D. Konserwanty wydłużają przydatność produktu do zużycia/spożycia, więc siłą rzeczy muszą być wszędzie, w każdym produkcie dopuszczonym do sprzedaży.
Dzisiaj chciałabym opisać podstawowy podział konserwantów, właściwości, możliwe reakcje alergiczne i wytłumaczyć, dlaczego nie nalezy się przejmować parabenami ;).

Na pierwszy ogień bezpieczne konserwanty ;)

1. Kwas sorbowy i jego sole. 
Jest to łagodna grupa konserwantów, posiada właściwości konserwujące tylko w niskim pH (kwasowym). Skuteczność wzrasta, jeśli kwas jest w towarzystwie chlorku sodu, cukrów i fosforanów. Nadaje się do konserwacji serów, ponieważ nie wchodzi w reakcje z kwasem mlekowym. W organiźmie ludzkim jest oksydowany (proces przekształcenia kwasów tłuszczowych). Wikipedia podaje, że kwas i jego sole mogą uczulać, powodować rumień itp.
W żywności przyjmuje oznaczenia E 200-203 i jest zupełnie nieszkodliwy.
W kosmetyce:
-Sorbic Acid
-Potassium Sorbate
-Sodium Sorbate itd

2.Methylchloroisothiazolinone itp
Przyznam, że trudno mi napisać resztę, ale każdy wie o co chodzi ;) to, co zaczyna się na M i za nic w świecie nie da się płynnie wymówić - to właśnie ten konserwant :D żeby było śmieszniej LINKLINK jako jedne z pierwszych wyników.... :D
Konserwant rozpuszczalny w wodzie, chroni przed zakażeniem. Raczej nie stosowany w żywności. Dopuszczalne stężenie to 0.0015%. W większym stężeniu niebezbieczna, ale nie ma co się bać, w większym stężeniu nie zostanie dopuszczony do sprzedaży ;). Stabilny w pH 5-9.
Mieszanka tego i drugiego methylchloroczegośtam jest stosowana pod nazwą Katon CG i uczuliła 1,1% badanych, natomiast parabeny tylko 0,3% więcej informacji tutaj.

3. Parabeny
Patrząc po niektórych opiniach jest to największe zło współczesnego świata.
Estry kwasu 4-hydroksybenzoesowego i parahydroksybenzoesowego są powszechnie uważane za toksyczne i rakotwórcze, dzięki prawdobodobnie zafałszowanym wynikom pewnego badania. Próbowałam się dokopać do tych informacji, ale są skutecznie ukrywane :D w każdym razie nie udowodniono im toksyczności. Parabeny uczulają tak jak każde inne konserwaty, czyli w granicach 0,2 - 1%. Maksymalne stężenie to 0,4%. Jeśli producent się tego trzyma, to nie widzę powodów do paniki ;).

4. Do względnie bezpiecznych substancji należy też FEOG jakim konserwuje się kosmetyki samorobione, w INCI jest to Phenoxyethanol. Nie powinno się go wdychać, bo podrażnia drogi oddechowe. Może też wywoływać wysypke i podrażniać. Największe możliwe stężenie to 1%. Więcej o nim tutaj (swoją drogą świetne zdjęcie :D).

Mam nadzieję, że post okazał się przydatny :) niedługo opis konserwantów, na które należy uważać